14. Krakowski Bieg Sylwestrowy

Między świętami byłem w pracy, wiem trochę to dziwne, ale nie żałuję, oszczędzam urlopy na coś dużego. Wchodząc do zakładu w piątek, czułem się trochę dziwnie, na parkingu było zupełnie pusto, w środku ciemno, nawet jednej żywej duszy. Brakowało tylko migającej jarzeniówki na korytarzu i uciekałbym ze łzami w oczach i ze strachem w spodniach :). Oczywiście nie mogło do tego dojść, a to dlatego, że jak już pisałem, w środku było ciemno, więc światła były zgaszone 😛 (mam was!). No dobra siedziałem, tak sobie sam, oświetlony tylko błękitną poświatą dochodzącą do mojej kształtnej twarzy z dwóch monitorów LCD. Nie mogę tutaj napisać co na nich się wyświetlało, bo jest to oczywiście tajne. Ciężko pracowałem i jak każdy pracownik zasługiwałem na przerwę. Zerknąłem na FB i tam zobaczyłem, że zbliża się bieg sylwestrowy, w którym ma zamiar wziąć udział kilku moich znajomych. Zacząłem zawracać głowę połowie Polski i tym sposobem w końcu postanowiłem, że sam wystartuje. Z rozpędu zapisałem się jeszcze na maraton i topór :P. Nie zapisałem się natomiast na 14. Krakowski Bieg Sylwestrowy :), dlatego że przez internet już się nie dało, trzeba było zrobić to osobiście w biurze zawodów.

Fot. Ireneusz Szumny

Z początku chciałem się przejść do biura w sobotę na piechotę, później przypomniałem sobie, że jakiś geniusz zaplanował modernizację torów znajdujących się niedaleko mojego domu, a odgradzających mnie od ¾ miasta, w taki sposób, że aby je przekroczyć muszę nadkładać dobre dwa kilometry. Odechciało mi się chodzić, więc wsiadłem w samochód. Później tego żałowałem, bo musiałem się kręcić dobre pół godziny w poszukiwaniu miejsca parkingowego, ale mniejsza o to. Udało mi się znaleźć Podstawówkę nr. 1, gdzie znajdowało się biuro zawodów i na szczęście mieli jeszcze całkiem sporo pakietów startowych. Jest to oczywiście mocne słowo, za 75 złotych dostałem: buffkę, nr. startowy, chip i agrafki :). Aha jeszcze talon na jedzenie, niestety nie wiem co to było, bo jak zwykle nie chciało mi się po biegu szukać paszy, ani tym bardziej jeść. Na cenę nie mam co narzekać, bo sam sobie jestem winien tym, że późno się zdecydowałem. Pakiety, można było kupić już za 30 złotych, czyli mniej więcej tyle co wydajemy ja jedno posiedzenie w macu(oczywiście nikt tego nie robi, prawda?).

Nazajutrz, nauczony doświadczeniem, na start udałem się tramwajem. Wiedziałem, że w biegu weźmie udział Justyna z Karoliną, ale jakoś nie wpadłem na to, żeby się z nimi jakoś umówić. Na szczęście praktycznie wpadłem na nie wchodząc do szkoły celem pozostawienia depozytu, czyli zimowej kurtki. Było ciepło i pomyślałem, że pobiegnę w dresiku, to był dobry wybór. Z dziewczynami, na schodach siedziała jeszcze Gośka, był to jej pierwszy bieg i bardzo chciała złamać barierę 1 godziny, jest to przyzwoity czas na 10 km bieg. Siedząc jeszcze przed komputerem w pracy, myślałem o tym, że jestem w dobrej formie i w sumie mógłbym pokusić się na życiówkę, gdy jednak stałem tam, z numerem przypiętym do klatki piersiowej, pomyślałem, że kurcze nie chce mi się w sumie biec :P. Pomyślałem, że pomogę jakoś dziewczynom wykręcić pożądany rezultat i pobiegnę z nimi.

Poszliśmy całą wesołą gromadką w kierunku startu, gdzie czekał na nas Grzesiek. Przy okazji spotkałem jeszcze całą masę znajomych, w tym Kamilę, która później stanęła na podium, w nagrodę, za piękne przebranie :). Połaziłem tam trochę w kółko zaczepiając kolejnych ludzi, aż w końcu wystartowaliśmy. Biegliśmy powoli, tempem zbliżonym do 6/km. Mogłem spokojnie prowadzić rozmowę z Grzegorzem, biegać tyłem, bokiem, krzyczeć i klepać piątki z ludźmi. Raz na jakiś czas za bardzo się zapędzaliśmy do przodu i musieliśmy czekać, aż nas dziewczyny dogonią, kiepscy z nas peacemakerzy :(. Grzesiek robił dziewczynom zdjęcia, ja podziwiałem okolicę. Szczerze mówiąc nigdy tak wolno nie biegłem i dawało mi to bardzo dużo radości. Cieszyłem się tym biegiem i tą atmosferą. Mniej więcej od 7 km Gosia niestety zaczynała słabnąć, albo raczej bała się, że słabnie i przez to tempo spadło, zacząłem się obawiać, że nie damy radę z tą godziną. Nie chciałem nikogo popędzać, bo wiem, że to w ten sposób nie zadziała, nie na każdego. Krzyczeć można na zawodowego sportowca, który chce wykręcić wynik, nie na dziewczynę będącą na swoim pierwszym biegu w życiu. Grzesiek ją zagadywał, ja starałem się ukradkiem powoli przyspieszać. Ostatecznie umówiliśmy się, że przyciśniemy przed metą. I wydaje mi się, że wydusiliśmy ile się dało na ostatnich 300 metrach, co dało nam zadowalający rezultat 59:43 :), czyli rzutem na taśmę, łyknęliśmy tę godzinę :).

Klepaliśmy piątki na mecie, za co okrzyczał nas spiker, dziewczyny porobiły zdjęcia, na jedno nawet się załapałem. I poszliśmy w kierunku biura popijając szampana. Karolina chciała mnie nawet wrobić w mandat, za spożywanie w miejscu publicznym, na szczęście mam umysł ostry jak brzytwa i nie dałem się wpędzić w kłopoty :P. Do depozytu była ogromna kolejka, pewnie dlatego, że późno przebiegliśmy i  organizacyjnie nie było to najlepiej rozwiązane. Postałem z pół godziny i w końcu dostałem swoje. Niestety z racji tego, że był to sylwester, bardzo mi się spieszyło, tak jak pewnie wszystkim innym. Musiałem pożegnać się z chrupkami i ruszyć w stronę nadchodzącego ze wschodu Nowego Roku.

Podsumowując, nie mogę oczywiście być zadowolony ze swojego rezultatu, ale tak jak pisałem, biegałem sobie na luzie. Mogę natomiast być zadowolony z przygotowania, bo kompletnie nie czułem żadnego zmęczenia po tym biegu, nawet mi się pić nie chciało. Spędziłem bardzo przyjemnie czas, nigdy bieganie mnie tak nie bawiło. Chyba będę musiał namawiać coraz więcej osób na to, żeby spróbowały swoich sił. Ja natomiast postaram się bardziej trzymać tempo i być lepszym peacemakerem :). Dziękuję dziewczyny i Grzesiu :P, za naładowanie mnie pozytywną energią tego ostatniego dnia 2017 roku, Gosi gratuluję spełnienia marzenia, jeszcze w poprzednim roku, oby 2018 był dla niej jeszcze lepszy, OGIEŃ!!!

Pozdrawiam,

Ten, który to napisał

P.S. Trochę za bardzo biegowy się ten blog ostatnio zrobił, nie bójcie się, zaraz będzie więcej gór.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Biegi i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *