#Zimowa Korona

Dawno temu Walt Disney wypowiedział pamiętne słowa: „If You can dream it, You can do it”. W sierpniu poprzedniego roku wymarzyłem sobie, że zdobędę Koronę Gór Polski w mniej niż tydzień, żeby sobie urozmaicić to zadanie, postanowiłem, że będzie to zima. W styczniu tego roku, zrobiłem to! Udało mi się zdobyć wszystkie 28 szczytów, w czasie, który nawet mnie zadziwił, 140h i 7 min, czyli poniżej 6 dni. Oznacza to, że do zakładanych 7 dób, zostało mi jeszcze ponad 1,5. Wbrew temu, co myślą niektórzy ludzie, nie chciałem nikomu nic udowodnić, nie chciałem też bić żadnego rekordu, chociaż czas i cała otoczka mogą na to wskazywać, jeśli udało mi się pobić jakiś rekord, to tylko przypadkiem i wcale mi na tym nie zależy. Pisałem o tym, że zdobycie 28 szczytów KGP nie jest wielkim wyczynem, chyba pokazałem, że faktycznie tak jest, nie oznacza to jednak, że nie doceniam takich starań, powiem więcej, nawet polecam spróbować, można w ten sposób poznać wiele pięknych i ciekawych miejsc, trochę o tym później napiszę. Ja podszedłem do korony w sposób bardzo sportowy, tak jak podchodzę do gór generalnie, nie liczyłem na piękne widoki, relaks z piwem w ręce, trzymanie się za dłonie, czułe słówka, wpatrywanie się głęboko w oczy ukochanej osoby przy świetle zachodzącego słońca z wierzchołkami w tle. Na to przyjdzie czas kiedy indziej, albo nie przyjdzie nigdy… Interesował mnie wynik, a wynikiem tym było postawienie stopy na szczycie i kolekcjonowanie, cała otoczka związana z pięknem gór jest fajnym bonusem. Byłem gotowy na pot zalewający oczy, pływanie w śniegu, nocne, samotne wędrówki po nieznanych, odległych od cywilizacji, terenach leśnych, załamania pogody, ból i ogromne zmęczenie połączone z brakiem snu. Podczas zdobywania Korony Gór Polski, spotkało mnie to wszystko, a nawet znacznie więcej. Zdarzyły się takie momenty, w których powinienem zawrócić, kiepska pogoda, była wręcz śmiertelnie niebezpieczna, silny wiatr połączony z ogromnymi opadami śniegu zacierał ślady, szlaki były zupełnie niewidoczne. Poruszałem się, po obcych dla mnie górach, zupełnie instynktownie, niewiele widząc i straszliwie marznąc, temperatura odczuwalna wielokrotnie spadała znacznie poniżej -20 stopni, a ja najczęściej miałem ze sobą tylko 4 litrowy plecak z bidonem, łapawicami i zapasową latarką(fast&light, niektórzy mówią o takim podejściu: fast, light and die, póki co wciąż żyję 🙂 ). Mimo tych i innych trudności, udało mi się i to był mój cel, chciałem udowodnić sobie, że jestem w stanie tego dokonać. Po raz pierwszy od bardzo dawna, jestem szczęśliwy :). W poniższym tekście postaram się w skrócie opowiedzieć o tym, jak po kolei zdobyłem 28 szczytów i jakie przygody mnie po drodze spotkały.

  1. Rysy 2499 m.n.p.m. (Tatry)

Zanim zacząłem wchodzić na Rysy, najpierw trzeba było wyjechać z Krakowa. Tydzień przed akcją #zimowakorona, byłem z Wiktorem na Rysach wykonać wyjście próbne. Uczeni doświadczeniem, postanowiliśmy, że wyjedziemy trochę wcześniej, umówiliśmy się na godzinę 3 w nocy, tak, aby podejście zacząć o 6 rano. Razem z Michałem, który był naszym kierowcą, zapakowałem samochód i ruszyliśmy po Weeksa. Wszystko szło zgodnie z planem, pod jego blokiem byliśmy nawet wcześniej niż zakładaliśmy. Kolejnym etapem podróży była wizyta u naszego znajomego, niewidomego alpinisty. Jurek jest właścicielem stowarzyszenia “Nie widzę przeszkód” i zgodził się pożyczyć nam trochę górskiego sprzętu na wyprawę. Znamy się od bardzo dawna, wspólnie zdobywaliśmy niejeden szczyt, między innymi ukończyliśmy Three Peak Challenge. Stanęliśmy pod jego blokiem i zaczęliśmy wydzwaniać. Niestety Juras nie odpowiadał. Nie znaliśmy dokładnie jego adresu i nie mogliśmy zadzwonić do drzwi. Po pół godzinie zaczęliśmy kombinować, najbardziej kluczowe były raki, ja miałem, ale Wiktor zepsuł swoje tydzień wcześniej na Rysach i musiał pożyczyć. Już zaczynaliśmy modyfikować plan w taki sposób, że na Rysy wejdę sam, a Weeks zrobi to, również sam na drugim, końcu Korony, albo w międzyczasie kupimy jakieś raki i wtedy wejdziemy razem. Teraz już wiem, że ten pomysł był idiotyczny, nie ma żadnych szans na to, że po 28 szczytach wszedłbym ponownie na Rysy :p . Kolejnym pomysłem było obdzwonienie wszystkich znajomych mogących mieć raki. Niestety, tak jak wspominałem, była 3 w nocy! Znajomi odpowiedzieli dopiero gdy byliśmy na szczycie, tak czy siak, dziękuję za szczere chęci :). Ostatecznie w pewien sposób, którego nie mogę publicznie zdradzić, udało nam się znaleźć adres Jurka. Wiktor poszedł zadzwonić do domofonu, na szczęście tym razem odzew był prawie natychmiastowy. Fundacja pożyczyła nam między innymi raki, powerbanki i Garmina, dzięki któremu mogliście śledzić moją pozycję na żywo. Bardzo dziękuję za wsparcie, nie tylko w postaci sprzętu, ale także przez cały czas podczas akcji, za dobre słowo, publikacje, a przede wszystkim wiarę, na początku tylko nieliczni wierzyli w to, że jestem w stanie tego dokonać(widać mało mnie znacie :)), Juras był jednym z nich. Wracając do sedna dość nietypowej sytuacji, nasz przyjaciel, jak wcześniej wspominałem, jest niewidomy, czasem stwarza to problemy, których normalnie nie bylibyśmy w stanie przewidzieć. Chłopak, nie chcąc nas zawieść, ustawił budzik na telefonie, niestety pech chciał, że dźwięk alarmu, był identyczny z dźwiękiem połączenia przychodzącego. Jurek myślał, że budzi go kolejna drzemka, a nie my i dlatego odrzucał połączenie :), jak się zapewne domyślacie, nie mógł zobaczyć kto dzwoni :/.  Dalsza droga pod parking odbyła się bez niespodzianek, jednak po niemożliwych do przewidzenia przygodach, mieliśmy lekkie opóźnienie. Na szlak wyszliśmy dokładnie 20.01.2018 o godzinie 06:23.

Dojazd parking Łysa Polana, Start
Trasa
Czas 9:13’19.6
Data zdobycia szczytu 20.01.2018 12:16
Długość trasy 25.36 km
Przewyższenia 1662 m
Szczyty Rysy 2 499 m n.p.m.

Droga na najwyższy szczyt w Polsce jest nam doskonale znana, myślę że mógłbym tam wejść z zamkniętymi oczami. Zresztą byliśmy tam przecież tydzień wcześniej, co mogło pójść nie tak? Wszystko szło bardzo dobrze, na początku przemieszczaliśmy się dobrym tempem asfaltową/śnieżną drogą, tym razem na szczęście dzięki opadom śniegu nie było ślisko, dzięki temu szybko byliśmy pod Morskim Okiem, szliśmy skrótami, było bezpiecznie, nie musieliśmy ich omijać jak tydzień wcześniej. Pod schroniskiem zrobiliśmy sobie krótką przerwę, zjadłem batona, wypiłem trochę wody. Wiedzieliśmy, że schody do stawu są bardzo śliskie, tydzień temu zjechałem prawie na sam dół :), dlatego tym razem schodziliśmy bardzo ostrożnie. Zastanawiam się, w zasadzie dlaczego nie posypią ich piaskiem? Z początku wydaje się to śmieszne, z drugiej jednak strony, sypnięcie kilku schodów piaskiem to żadna ingerencja w park, zresztą, czy budowanie schodów nią nie jest, myślę że bardziej niż kilka ziarenek piachu :)? Nie chodzi mi oczywiście o setki ton rozsypane po całym szlaku, ale o ten mały kawałek między schroniskiem, a Morskim Okiem. Co roku porusza się tam ogromna ilość ludzi, w większości Janusze turystyki, bez żadnego zimowego doświadczenia. Wydaje mi się, że nawet ze względu na to, że pewnie sporo osób łamie tam sobie kończyny jest to opłacalne przedsięwzięcie nie wymagające większego nakładu czasu, ani pieniędzy. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza jestem gotowy na hejty w internecie :).

Po przejściu najbardziej niebezpiecznego fragmentu w całych Tatrach, przekroczyliśmy lodową taflę jeziora. Następnie trzeba się było wdrapać stromym podejściem do Czarnego Stawu(pod Rysami, w tatrach jest ich sporo ;)). Tam czekało już na nas kilka osób. No dobra pewnie nawet nie wiedzieli, że na nas czekają. Wiktor potrzebował chwili przerwy na poprawienie ubrań. Wykorzystaliśmy to do porobienia zdjęci i uzupełnienie płynów. Niestety pogoda była kiepska i światło do fotografii nie najlepsze, niemniej coś tam wyszło :). Później trzeba było przekroczyć kolejne jezioro i już wiedziałem, że będzie o wiele trudniej niż tydzień temu. Poprzednio szliśmy po płaskiej tafli pokrytej dobrze ubitą warstwą śniegu, teraz śnieg sięgał kolan, byliśmy też drugą grupą idącą tego dnia na Rysy, praktycznie przecieraliśmy szlak. Takie przejście zabiera o wiele więcej energii.

Na końcu Czarnego stawu ubraliśmy raki, postanowiłem, że nie będziemy wyciągać jeszcze czekanów, ruszyliśmy dalej z kijkami. Teraz było bardzo ciężko, świeży nieubity, śnieg w zasadzie do samego szczytu. Przez chwilę staraliśmy się chodzić po śladach dwóch chłopaków idących przed nami, niestety szybko ich dogoniliśmy. Doszło wtedy do zabawnej sytuacji. Spytali nas, czy byliśmy już kiedyś na Rysach? Trzeba było widzieć ich miny, jak im powiedzieliśmy, że tydzień temu 🙂 . Wyprzedziliśmy ich i teraz trzeba było przecierać szlak samemu. Na początku robił to Wiktor, później zabrałem się za to ja. Udało mi się w końcu dotrzeć do przełączki i tam zaczekałem na wspólnika. Odrobinę wcześniej mijała mnie grupa schodząca z góry, było to jakieś 5 osób. Jeden z nich, widać bardziej doświadczony, pokazywał reszcie jak ma schodzić, zaskoczyło mnie najbardziej to, że niektórym dopiero pokazywał w jaki sposób się trzyma czekan. Chyba trochę za późno na takie nauki, skoro ktoś nie wiedział nawet jak się trzyma jedno z podstawowych narzędzi zimowej turystyki górskiej, to w jaki sposób miał się nim poprawnie posługiwać w krytycznych sytuacjach? Fajnie by było najpierw komuś pokazać jak się hamuje czekanem zanim się z nim wejdzie na najwyższą górę w Polsce, jeszcze w nienajlepszych warunkach.

Wracając do moich przygód, gdy tylko Weeks do mnie dotarł, odłożyliśmy kijki na bok, odczepiliśmy od plecaków czekany(powinno się to robić najpóźniej w momencie wejścia w rysę,) i ruszyliśmy na szczyt. Podobnie jak w zasadzie na całym szlaku i tutaj było znacznie trudniej niż tydzień temu, do tego wiał bardzo silny wiatr co znacznie obniżyło temperaturę odczuwalną. Na szczycie przetrwaliśmy dosłownie 5 min. Robiąc zdjęcia i kręcąc krótkie filmiki wychłodziłem palce u rąk w taki sposób, że praktycznie przestałem je czuć. Trzeba było zejść na dół, do rysy, gdzie było znacznie cieplej. Gdy tylko ukształtowanie terenu na to pozwalało wykonywaliśmy zjazdy, aby niepotrzebnie się nie męczyć i przyspieszyć wyprawę. Raz rozpędziłem się na tyłku tak bardzo, że śnieg podbijany stopami totalnie mnie oślepił. Wtedy też w końcu zahaczyłem o coś nogami, podbiło mnie i wyleciałem w powietrze robiąc efektowne salto. Od tamtej pory postanowiłem, że chyba lepiej będzie już schodzić na piechotę :), na szczęście to było już niedaleko Czarnego Stawu.

W końcu wkroczyliśmy w strefę obleganą przez większą liczbę turystów, jest to oczywiście Morskie Oko i sam początek Czarnego Stawu, myślę że znacznie ponad 90% ludzi nie dojdzie nigdzie dalej. Na szczęście tym razem droga nie była tak wyślizgana jak tydzień wcześniej, udało nam się też skorzystać z kilku skrótów. Na parkingu czekał już na nas Michał, podczas gdy my zdobywaliśmy szczyt on był w aqua parku, jeszcze wtedy każdy z nas był pełen energii.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

Podejście na Rysy zajęło nam 9 godzin i 13 min, suma przewyższeń to 1660 metrów, a dystans przebyty pieszo wyniósł 25,36 km. Jest to najbardziej wymagający szczyt w całej koronie, teraz miało być już tylko łatwiej, miało być…

2. Turbacz  1310 m n.p.m. (Gorce)

 

Dojazd parking Obidowa
Trasa
Czas 3:34’58.4
Data zdobycia szczytu 20.01.2018 19:48
Długość trasy 16,19 km
Przewyższenia 678 m
Szczyty Stare Wierchy 969 m n.p.m., Obidowiec 1088 m n.p.m., Turbacz 1310 m n.p.m.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

3. Babia Góra  1725 m n.p.m. (Beskid Żywiecki).

Dojazd parking Przełęcz Krowiarki
Trasa  
Czas 6:59’25.3
Data zdobycia szczytu 21.01.2018 2:46
Długość trasy 12,93 km
Przewyższenia 1456 m
Szczyty Sokolica 1367 m n.p.m.,Kępa 1521 m n.p.m., Gówniak 1617 m n.p.m., Babia Góra 1725 m n.p.m.

Na prawdę tyle było widać 8|

Na śladzie doskonale widać jak błądziliśmy w okolicach szczytu, a następnie totalnie zgubiliśmy szlak w drodze powrotnej.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

4. Czupel 933 m n.p.m.(Beskid Mały).

Dojazd parking Czernichów(Niebieski Szlak),
Trasa  
Czas 2:35’06.7
Data zdobycia szczytu 21.01.2018 12:30
Długość trasy 7,91 km
Przewyższenia 595 m
Szczyty Czupel 933 m n.p.m.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

5. Skrzyczne  1257 m n.p.m. (Beskid Śląski).

Dojazd parking Szczyrk(Uzdrowiskowa),
Trasa  
Czas 2:54’28.6
Data zdobycia szczytu 21.01.2018 16:20
Długość trasy 6,97 km
Przewyższenia 751 m
Szczyty Skrzyczne  1257 m n.p.m.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

6. Biskupia Kopa 889 m n.p.m. (Góry Opawskie).

Dojazd parking Bolkowice,
Trasa  
Czas 2:00’36.2
Data zdobycia szczytu 21.01.2018 23:25
Długość trasy 5,97 km
Przewyższenia 519 m
Szczyty Biskupia Kopa 889 m n.p.m.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

7. Rudawiec 1112 m n.p.m (Góry Bialskie) 8. Kowadło 989 m n.p.m. (Góry Złote).

Dojazd parking Bielice,
Trasa  
Czas 4:35’44.8
Data zdobycia szczytu Rudawiec 22.01.2018 5:05 Kowadło 7:13
Długość trasy 13,12 km
Przewyższenia 666 m
Szczyty Rudawiec 1112 m n.p.m, Kowadło 989 m n.p.m.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

9. Śnieżnik  1425 m n.p.m. (Masyw Śnieżnika).

Dojazd parking Międzygórze Górne,
Trasa   
Czas 2:57’45.4
Data zdobycia szczytu 22.01.2018 11:35
Długość trasy 10,87 km
Przewyższenia 750 m
Szczyty Śnieżnik  1425 m n.p.m.

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

10. Jagodna  977 m n.p.m (Góry Bystrzyckie).

Dojazd parking Przełęcz Nad Porębą
Trasa  
Czas 1:48’54.3
Data zdobycia szczytu 22.01.2018 15:08
Długość trasy 7,58 km
Przewyższenia 324 m
Szczyty Jagodna  977 m n.p.m

11. Orlica  1084 m n.p.m (Góry Orlickie).

Dojazd parking Zieleniec
Trasa  
Czas 0:54’03.8
Data zdobycia szczytu 22.01.2018 17:52
Długość trasy 4,12 km
Przewyższenia 171 m
Szczyty Orlica  1084 m n.p.m

(Posiadam ślady z każdego szczytu, jeśli ktoś potrzebuje proszę o kontakt, chętnie udostępnię, może później je tutaj jakoś podlinkuje)

CDN…

 

Ten, który to napisał

P.S. Będę się starał jak najszybciej dodawać kolejne części opowieści.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Korona gór Polskich i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *