Noworoczny Trzydniowiański Wierch

Co roku 1 stycznia budzimy się w południe, z ogromnym bólem głowy, moralnym kacem, szczerą chęcią poprawy i oczywiście nowymi postanowieniami. Większość z nas zastanawia się co poszło nie tak, dlaczego nie było tak jak sobie postanowiłem, dokładnie rok temu. Oczywiście wszystkiemu towarzyszy przytłaczające poczucie upływającego czasu. W końcu minął kolejny rok. Czujemy się starsi, przypominamy sobie o swojej śmiertelności i zastanawiamy się czemu nasze życie nie układa się tak, jak sobie wymarzyliśmy. Najlepszym sposobem na to, żeby pozbyć się kiepskiego nastroju, jest zajęcie umysłu i ciała jakimś ciekawym zajęciem. W sumie pewnie wszystko jest ciekawsze od leżenia w łóżku z kiepskim samopoczuciem. Ja postanowiłem zrobić to co lubię najbardziej, czyli oczywiście wybrałem się w Tatry. Wcześniej umówiłem się z kolejną Anią, to już będzie Ania_4, na to, że podjadę pod jej dom o godzinie 6 00. W górach panowała lawinowa trójka, z nową koleżanką jeszcze nigdy nie byłem w górach, dlatego postanowiłem, że dobrym miejscem, na pierwszy wspólny wypad, będzie Trzydniowiański Wierch w Tatrach Zachodnich. Szczyt ten, z racji bardzo stromego podejścia, jest dość wymagający kondycyjnie, ale niezbyt trudny technicznie. Idealny do rozpoczęcia nowego roku, zimowego sezonu, no i oczywiście zweryfikowania możliwości mojej towarzyszki :).

Z racji tego, że musiałem wstać wcześnie, prowadzić auto i nie specjalnie chciało mi się świętować, w sylwestrową noc nie wypiłem nawet grama alkoholu, nie czekałem do północy i poszedłem spać nawet wcześniej niż wtedy, gdy z Olą zaczynamy kolejne przygody praktycznie o północy. Dzięki temu, rano byłem wypoczęty i czułem się świetnie. Zjadłem szybkie śniadanie, plecak miałem praktycznie spakowany po wcześniejszym wyjściu na Babią Górę, musiałem tylko dorzucić część garderoby, która zmokła, nie mogła się przecież kisić cały tydzień.

 

Dojazd Samochodem – parking Dolina Chochołowska
Trasa
Czas 7h 55′
Długość trasy 19,1 km
Szczyty Trzydniowiański Wierch 1765 m n.p.m.
Pora roku Zima
Ocena trudności Wymagający kondycyjnie
Sprzęt dodatkowy kijki, raki
Opłaty Parking 10 zł, wejście do Parku Narodowego 5 zł.

Kierowany GPS’em ruszyłem przez miasto, spodziewałem się pustek, było jednak sporo… taksówek, w porównaniu z codziennym ruchem i tak było idealnie. Na miejsce dotarłem bardzo szybko i jak zwykle czekałem w aucie. Towarzyszyły mi ciekawe przemyślenia, nowy rok, starszy ja, zaraz spotkam się z osobą, którą zobaczę pierwszy raz w życiu, przejedziemy prawie 100 km i pójdziemy w góry. Nie jest to ciekawy początek nowego roku? Tyle przeżyć, a większość ludzi w tym czasie maksymalnie pójdzie do kibla się odlać.

Po chwili pojawiła się Ania_4, pomogłem jej spakować rzeczy do bagażnika, a ona pomogła mi wyjechać, przez labirynt małych osiedlowych uliczek, na trasę którą dobrze znam. Odtwarzacz odgrywał moją starą składankę, która nie raz uratowała mnie od zanudzenia się na śmierć, w Krakowskich korkach. Na szczęście piosenki podobały się także mojej towarzyszce, o czym nie wstydziła się wspomnieć, dobry znak :). Postanowiłem, że na parking pod Dolinę Chochołowską pojedziemy przez Chabówkę, czarny Dunajec, Chochołów itd. GPS postanowił, że ominiemy Chabówkę, co nieco zaniepokoiło Anię_4. Bała się, że wąskie wiejskie drogi będą oblodzone, na szczęście były w takim stanie, że nawet tak marny driver jak ja, poradził sobie z nimi bez dachowania.

Chwilę przed godziną 8 00 byliśmy na miejscu. Szybko przebraliśmy buty i przygotowaliśmy się do wyjścia. Jeszcze szybciej zostałem skasowany za parking :(, 10 złotych. Powoli ruszyliśmy na szlak zaczynając od … płacenia za wstęp do parku, 5 złotych. Już prawie zapomniałem o tych opłatach, najczęściej wychodzę na tyle wcześnie, że po prostu nie ma komu zapłacić. Szliśmy równym szybki tempem zielonym szlakiem prowadzącym do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Droga była ośnieżona, ale dzięki niskiej temperaturze, szło się po niej bardzo dobrze. Po drodze podziwialiśmy krajobraz, który wyglądał bajkowo. Nie znaliśmy się za dobrze, dzięki temu nie mieliśmy problemów z tym, żeby opowiedzieć sobie coś nowego. Czas przejścia przez dolinę mijał płynnie, po około 1,5h byliśmy w miejscu w którym powinniśmy zejść z zielonego na czerwony szlak. Miejsce to nazywa się polana Trzydniówka. Co ciekawe do tej pory nie spotkaliśmy po drodze nawet jednej osoby, co w Dolinie Chochołowskiej jest wręcz niemożliwe. Dopiero przy zejściu na czerwony szlak spotkaliśmy jakiegoś skiturowca.

Wiedziałem, że prawdziwa przygoda zacznie się właśnie teraz. Schody na Trzydniowiański Wierch oddzielają mężczyzn od chłopców, a w przypadku kobiet w sumie nie wiem co oddzielają :). Zgodnie z mapami turystycznymi czeka nas teraz około 2h ciężkiej pracy. Z początku przechodzimy przez las, który jest mocno przeorany przez wycinkę drzew, później jest tylko trudniej i trudniej. Niestety było jeszcze gorzej niż się spodziewałem. W miejscu gdzie powinny być schody, śnieg pokrył wszystko równą warstwą, a ludzie wykonująć tak zwane dupozjazdy z góry wyślizgali cały przetarty szlak. Musieliśmy ubrać raki, ale męczyć się w głębokim śniegu. Wybór był oczywisty, po około 5 minutach mieliśmy na nogach kolce i podejście stało się o wiele łatwiejsze, jednak nie mniej męczące.

Idąc pod górę, zrobiliśmy sobie kilka przerw, ale trzymaliśmy dobre tempo, Ania_4 nie marudziła i nie zostawała w tyle, co mnie bardzo cieszy. Po drodze pokazałem jej kilka ciekawostek związanych z zimowymi wejściami, na przykład jak sprawdzać nachylenie stoku, co ma ogromne znaczenie przy określaniu zagrożenia lawinowego. Las powoli zamieniał się w kosówke, zgodnie z przewidywaniami, ten element trasy w zimie jest znacznie łatwiejszy niż latem. Nie musimy przedzierać się między korzeniami i krzakami, wszystko ładnie przykrywa śnieg. Prognozy pogody straszyły silnymi wiatrami w strefie szczytowej, których na szczęście nie było, nie było też ani jednej chmury, dzięki czemu widoki były naprawdę niesamowite, chyba nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej pogody. Z daleka było już widać nasz cel, a za nim, Kończysty a także Jarząbczy Wierch. Krajobraz bardzo przypominał ten Alpejski z okolic Chamonix, oczywiście w dużo mniejszej skali.

Po około 15 minutach byliśmy już pod szczytem, gdzie spotkaliśmy 2 osoby urządzające sobie biwak. Kolejna alternatywna metoda spędzania sylwestra. Temperatura odczuwalna w nocy była na poziomie -20 stopni, podziwiam zatem śmiałków, którzy spali w śpiworach pod płachtą. Na szczycie znajduje się grań, miniaturka grani Bosses :). Zrobiliśmy jak zwykle kilka zdjęć, moi znajomi(Ci nie związani z turystyką górską) nie chcieli mi uwierzyć, że to tylko Tatry zachodnie, wszystkim wydawało się, że znowu wyjechałem gdzieś w Alpy :). Widoki były piękne, ale niestety mróz nas szybko przepędził.

Schodząc w dół w końcu zaczęliśmy spotykać jakiś ludzi. Nie były to tłumy, ale pojedyncze grupki pierwszych noworocznych zdobywców. Zgodnie z planem, aby uniknąć ryzykownego przejścia przez Jarząbczą dolinę wróciliśmy tym samym szlakiem, następnie nie mogłem sobie odmówić przyjemności zjedzenia najlepszej szarlotki w Tatrach, dlatego podeszliśmy do schroniska. W środku było sporo osób, ale spokojnie znaleźliśmy miejsce. Zaspokoiłem pragnienie i spokojnym krokiem wróciliśmy do samochodu. Przejście drogą jak zwykle strasznie się dłużyło, ale zimowy krajobraz jest miłą odmianą i odpoczynkiem od miejskiego zgiełku.

Jadąc zakopianką do domu nie trafiliśmy w zasadzie na korki, co znowu przemawia za tym, żeby w Nowy Rok wyjechać w góry. Podsumowanie tego wyjścia może być tylko pozytywne. Pogoda dopisała, Tatry mieliśmy praktycznie na wyłączność, Ania_4 jest dobrą partnerką, a to potwierdza fakt, że po górach najlepiej chodzi się z kobietami. Myślę, że jeszcze nie raz gdzieś razem wyjdziemy. Myślę, że był to mój najlepszy 1 stycznia w całym moim życiu i każdemu polecam takie właśnie rozpoczęcie roku. W domu byłem około godziny 15, mając za sobą bardzo przyjemną przygodę.

 

Pozdrawiam,

Ten, który to napisał

 

P.S. Wkrótce relacja z zimowego wejścia na Kościelec.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii, Inne góry i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *