Archiwum autora: Eik
Rysy rysą w zimie
Idąc dalej za ciosem, postanowiliśmy w tym roku zdobyć Sławkowski Wierch, znajdujący się w tatrach Słowackich. Pomyślałem, że jak na pierwszą górę u naszych południowych sąsiadów, jest to całkiem ciekawe miejsce. Dość prosty, taki duży kopiec, do tego wysoki, ponad … Czytaj dalej
Pingwin na Kozim Wierchu
W poprzednim wpisie wspomniałem, że w styczniowy długi weekend, razem z Olą, planowaliśmy wejść na Kozi Wierch. Niestety, ze względu na pogodę i inne zawirowania, porzuciliśmy ten pomysł i zdobyliśmy Kościelec, co oczywiście wcale nie jest gorszą przygodą. Nie udało … Czytaj dalej
Rysy!
Wielkimi krokami zbliża się dzień, na który wszyscy czekali. Tymczasem wciąż mam pewne zaległości. Od samego początku, gdy tylko pomyślałem o tym, żeby wgramolić się na Blanca, wiedziałem, że po drodze, w czasie przygotowań, będę musiał wejść na Rysy. Jak … Czytaj dalej
Kościelec w mroźny weekend
Dopiero początek roku, a ja zdobywam kolejne góry, można powiedzieć, że rok 2017 pod tym względem zacząłem z wysokiego C, mam nadzieje tak samo skończyć. Plany są jak zwykle ambitne. No bo jaka to satysfakcja przeskoczyć poprzeczkę zawieszoną na wysokości … Czytaj dalej
Noworoczny Trzydniowiański Wierch
Co roku 1 stycznia budzimy się w południe, z ogromnym bólem głowy, moralnym kacem, szczerą chęcią poprawy i oczywiście nowymi postanowieniami. Większość z nas zastanawia się co poszło nie tak, dlaczego nie było tak jak sobie postanowiłem, dokładnie rok temu. … Czytaj dalej
Babia/Wietrzna Góra
Jakoś tak wyszło, że od października nie mogłem się za bardzo wybrać w góry. Czasem bywało tak, że miałem pracowity weekend, czasem nie miałem z kim iść, a samemu jakoś tak mi się nie chciało. Generalnie na kopce nie wchodziłem … Czytaj dalej
13 Krakowski Półmaraton Marzanny
Dawno nic nie pisałem, bo w zasadzie nic się nie działo. Na przełomie lutego i marca, dopadła mnie choroba, była ona o tyle nieprzyjemna, że pozbawiła mnie w zasadzie możliwości godnego przygotowania się do półmaratonu. Dwa tygodnie leżałem w łóżku, … Czytaj dalej
Kurs zimowy turystyki wysokogórskiej cz.4
Nadszedł w końcu moment w którym muszę zakończyć tatrzańskie wspomnienia i zacząć pisać nowe historie. Dzisiaj napiszę o ostatnim już dniu kursu, który mi podobał się najbardziej, a dlaczego? Przeczytajcie sami. Po wyczerpującym fizycznie dniu i zaaplikowaniu znacznej ilości alkoholu, … Czytaj dalej
Kurs zimowy turystyki wysokogórskiej cz.3
W związku z tym, że teraz dla odmiany ja jestem przeziębiony, musimy znowu odłożyć w czasie nasze plany podboju świata. Pomimo spędzenia czterech dni w Tatrach ciągle odczuwam niedosyt. Wydaje mi się, że mógłbym stamtąd w ogóle nie wyjeżdżać. Niestety … Czytaj dalej
Kurs zimowy turystyki wysokogórskiej cz.2
Nadszedł czas na to, żeby napisać coś na temat drugiego dnia kursu. Muszę się bardziej skupić na pisaniu, nie przeciągać tego za bardzo, jak wiadomo pamięć jest ulotna, zwłaszcza jak się ma tyle na głowie. Postaram się szybko zamknąć temat … Czytaj dalej